Teatr ograniczony
Możemy rozpisywać teatr według podziału na literaturę poważną i mało ważną, na rozrywkową i ze snu, na wartościową i bez sensu.
W sztuce polskiej Stanisław Ignacy Witkiewicz, mistrz Witolda Gombrowicza głosił na początku lat dwudziestych XX w. teorię purblagizmu w sztuce i purnonsensu w teatrze. Doczekaliśmy sią później postaci ze „spluwaczki” Becketta Czekając na Godota, świata Nosorożców Ionesco. Utwory malarza i teoretyka sztuki Stanisława Ignacego Witkiewicza Oni, Szewcy, Nowe wyzwolenie żyją od lat w polskim teatrze zaangażowaniem w sprawy polityczne przekazywane tzw. czystą formą, którą można by dzisiaj nazwać teatrem absurdu, alogiczności życia. Utwory te wraz z dramatami Sławomira Mrożka Tango, Emigranci, Na pełnym morzu, czy Tadeusza Różewicza Kartoteka, Na kolanach i inne demaskują absurdy życia.
Przypomnę tu napis odczytany na hełmie żołnierza najemnego w Nikaragui „jestem urodzony dla mordowania”. Żart to czy nonsens? A kiedyś żyliśmy pytaniami „to be or not to be”! Niedawno hasłem dla milionów żyjących były słowa komendanta obozu Auschwitz Fritzscha: „...przyjechaliście do obozu koncentracyjnego a nie do sanatorium. Żydzi i księża będą żyć 2 tygodnie, reszta 3 miesiące”. Dzisiaj on gryzie ziemię, ja – jego ofiara jeszcze żyję.
*
W świecie pragmatycznym, umierają nasze dusze, w uprzedmiotowieniu giną ludzie. Zostają kukły i kabarety i my, resztki siebie samych, składamy ofiary na ołtarzu wszechobecnej polityki i korupcji w imię ideałów, których w nas brak. Podlegamy grze wzajemnej nieufności i nienawiści, spalamy się w ogniu własnego piekła. Czy absurdem jest milczeć o tym wszystkim? Absurdem jest to, że życie stało się teatrem, a zatem teatr jest nie tylko grą, zabawą, ale stałą penetracją zjawisk. Teatr absurdu to przede wszystkim forma abstrakcyjnego myślenia – fikcja artystyczna. Nie kochamy Olimpu, nie dla bosych jest zimne niebo. Z cierpienia i popiołów czerpiemy soki ziemi, ratujemy to, co można widzieć poprzez własną słabość i brak wiary w siebie samych. „Bo ślepy jest świat nasz i my na nim ślepi”, przytaczam w przedstawieniu sztuki Dante. Rajem naszym stała się ponura rzeczywistość, którą malujemy aniołami i diabłami, śpiewem ptaków i hałasem dyskoteki. Powiększamy przestrzeń, pomniejszamy człowieka. W naszym świecie żyją już tylko Muppet-show i Smurfy. Cementowa przestrzeń, martwe przedmioty stały się naszą – mrowisk ludzkich – agonią i wielkim optymizmem. Zeszliśmy w podziemie ślepych szczurów, aby odrodzić się z niewoli dusz i pasywności, z niewoli urodzenia, rasy, religii, aby rzucić wyzwanie tzw. losowi, który mógłby stać się ponowną szansą teatru politycznego absurdu. Zresztą taki istnieje – w złym guście – jest to gabinet figur woskowych. Istnieje w złym guście i nietrwały, bo na więcej nie zasługuje. Teatr absurdu posługuje się demaskatorstwem, a taka sztuka może liczyć na przetrwanie.
Motywacja ideowa
Dzisiaj fakty, wydarzenia zadziwiają bardziej niż sztuka, przerastają niekiedy zdolność pojmowania i wyobraźnię. Odpowiedzieć na to, czym jest teraz sztuka i jaka jest rola artysty we współczesnym świecie przekracza chyba możliwość jednoznacznej definicji. Nie należy też przypuszczać, że taka odpowiedź istnieje. Choćby zagadnienie odpowiedzialności. Kiedyś o losach człowieka decydowały bogi, za obraz świata nikt nie odpowiadał, nie było współwinnych. Budowany przez stulecia kościec moralny załamał się, od kiedy ludzie śmierć szykują ludziom. Żadne też prawo nie jest w stanie wytłumaczyć ludobójstwa XX wieku. W miarę uzmysłowiania sobie problemu tego barbarzyństwa – ogarnia mnie uczucie rosnącej pustki, potrzeby milczenia, przerastającego możliwości sformułowań.
Śmieszną i tragiczną zatem wydaje się nasza pewność wszystkiego. Nasza świadomość choć pełna i syta rzeczy, jest nadal jałowa. W tej sytuacji sztuka jako osąd swojego czasu polega na kwestionowaniu i oskarżaniu, stara się zaprzeczyć konieczności masowego umierania. Jaką drogą? Nie podsycania nienawiści, nie rozpamiętywania, nie rozrachunku, ale drogą kreowania nowej poetyki, wolnej od obciążeń, kompleksów i obsesji doznanych w przeszłości. Czy to możliwe? „Ucieczka” w sztukę jest samoobroną przed bezbronnym poddaniem się. Odkrywanie nowych tajemnic świata, penetracja życia polegają na kwestionowaniu „prawd” już poznanych – efektów fetyszyzacji przedmiotów.
Sam moment kreacji, jako najbardziej osobisty akt wyboru, wyzwalający obiekt tworzony w atmosferze nie tylko odczuć artysty, ale i z przeczuwalności zrodzony, a utrwalający się w warstwie znaczeniowej – jest aktem czynnym, wręcz manifestacją, skrajnym zaangażowaniem w życie. Ta postawa zaprzecza bierności, a zatem obojętności wobec zjawisk współczesności. Tej sztuki nie należy utożsamiać z religijnym misterium lub naukowym postępem, chociaż znajduje się na skrzyżowaniu tych dróg.
„Ulokowanie” czegoś osobistego, zarazem naturalnego w obrazie-przedmiocie jest potrzebą wynikającą z wewnętrznych konieczności (a nie tylko z potrzeb) spełnienia najgłębszych treści ludzkich. Sztuka ta nie mieści się jedynie w pojęciach negacji i buntu. Upoważnia do traktowania pracy przy obrazie lub w teatrze, na analogicznych prawach i zasadach, z całym zrozumieniem odmienności tych dwóch dyscyplin twórczych, kierujących się wyobraźnią i słowem.
Nowa transformacja wybiega tu poza obszary objęte poznaniem, sięga ludzkiej podświadomości. Omija potrzebę wyjaśnień, a na dręczące tłumy pytań odpowiada obiektem-obrazem, przedstawieniem. Najistotniejszym dla mnie jest sam akt twórczy, proces tworzenia a nie spektakle. Sens praktyczny, doraźna funkcjonalność dzieła pozostaje sprawą odbiorcy. Nie znam do końca własnych obrazów, nie analizuję zrealizowanych przedstawień, które przestają mnie z czasem interesować. Mam wrażenie, że pozostaje w nich i to, co umknęło mojej uwadze i własnym sformułowaniom, co upoważnia i stwarza zarazem powód do dalszej pracy.
Z chaosu sprzeczności ludzkiej, przeciwieństw, dwoistości natury, wyłania się przedmiot kryjący w sobie podmiot – ideę. I choć brzmi to może patetycznie świata świętością jest człowiek.
Rosnące rozbieżności między człowiekiem a otaczającym go światem wydają się jeszcze oddalać na długo czas jednoznacznej afirmacji. Dopuszczalna możliwość wykorzystania i dzisiaj umysłu ludzkiego w dobie cywilizacji technicznej dla barbarzyńskich celów, nakazuje nam ratować resztki godności ludzkiej, bowiem nicość i bierność człowiecza zaprzecza jego akt twórczy.
Figuracja teatru ograniczonego i całkowitej jedności elementów
sztuki rodzi się na przecięciu NIGDY, NIGDZIE, NIC. Zmieniają się kryteria pojmowania świata, zmienia światopogląd, ulegają generalnym przeobrażeniom kryteria estetyczne. To, co niedawno było „pięknem”, dziś łatwiej stać się może banałem i być anachroniczne. Zmieniają się zasadniczo środki wyrazu w sztuce. W dziedzinie poezji, malarstwa, muzyki czy nawet filmu stało się to od dawna oczywiste. Nadal powszechnie stosowane ilustrowanie utworu dramatycznego spycha teatr do roli rzemiosła, w najlepszym razie doskonalącego swój warsztat, wykorzystującego konwencje z zewnątrz. Przekłada on słowo jedynie na tradycyjne środki wyrazu teatru obyczajowego. Tak zwane uwspółcześnienie, aktualizacja czy „unowocześnianie” stanowią często powszechną metodę półśrodków, prolongujących życie teatru tradycyjnego w znaczeniu zachowawczym. Również stylizacja jest surogatem i zewnętrznością, prowadzi tylko do łatwych uproszczeń.
Czas mówić o teatrze odkrywczym, zrewidować pojęcia, uzupełnić luki, wynikła z fragmentarycznego spojrzenia na istotę teatru i jego kompromisową postawę powolnego nadążania w sztuce. Drogą przemian w całej swej strukturze teatr może przekroczyć barierę dotychczasowych praktyk. Związany z myślą współczesną, to teatr demaskatorski, określający się aktywnością w stosunku do współczesności. Teatr ciągłego przeobrażania się, wyprzedzający, to teatr o funkcji poznawczej, mogący kształtować wyobraźnię odbiorcy. Nie zewnętrznie estetyzujący, nie teatr interpretacji treściowej przedmiotu czy formalnej, ale teatr twórczy, w którym wartości podmiotu, czyli osobowości wszystkich realizatorów przenikają w teatralny dramat. Stanowi to pełny przekaz złożonej pracy zespołu demaskującego absurdy życia zbiorowego.
Teatr, wyrażający ideę pojęciowo, to teatr metafor, który zagęszcza obrazy sceniczne poprzez sprzężone działania aktora i rekwizytu, tutaj kształt sceniczny staje się artystycznym wynikiem integracji całkowitej elementów gry wyobraźni. Jest to teatr stosujący wielkie uogólnienia poprzez działania aktorów. Uzyskuje zmienności form plastycznych, ich układy poprzez sytuacje, staje się teatrem idei zawartej w znakach i pokazuje życie w jego równoczesnej wielopłaszczyznowości. Jest widzeniem niejako z różnych perspektyw jednocześnie, wyraża się poprzez zbliżenia przedmiotów zainteresowań i oddalenia spraw mogących nas mniej interesować, ukazując postać-problem od jego środka.
Posługując się kontrastem odmiennych dyscyplin twórczych i użytych środków, teatr nowej figuracji stara się wyrażać wewnętrzną walkę, prowadzić do maksymalnej syntezy i lapidarności wyrazu nurtu sztuki emocjonalnej. Metodą zderzeń konfliktowych, pozornie tylko sprzecznych, uwypuklam i demaskuję absurdy śmieszności i paradoksy życia. Zderzenia wyzwalane są metodą reakcji, stanowią technikę collage'u. Idea ukryta w bogatej materii utworu literackiego z jej własnym mechanizmem uwarunkowań nie stanowi jeszcze o propozycji twórczej teatru. Ten moment następuje dopiero, kiedy w starciu się dwóch osobowości: autora i realizatorów, dysponujących różnymi mechanizmami działań, następuje przemiana dramatu literackiego w nową jakość, ukształtowaną nowym widzeniem, poszerzonym o wymiar czasoprzestrzenny formą poetycką znaków i dźwięków przekazanych środkami wyrazu niedostępnymi dla teatru ściśle literackiego, bowiem teatr organiczny posługuje się narracją wizualną.
Tak prostej narracji nie należy rozumieć jako teatru interpretacji literackiej i psychologicznej tekstu, która jest jego deformacją, często preparuje myśl autora tylko pod pewnym kątem. Często w praktyce sprowadza się do deformacji lub stylizacji czysto estetycznej. Coraz częściej w teatrze nowym wybór dramatu literackiego jest zaproszeniem jego autora do współuczestniczenia w przedstawieniu, a teatr pełnoprawnym jego partnerem. Jest po prostu formą spotkania, sprowadzoną do wspólnego aktu twórczego. Nie kryje w sobie cech wzajemnej majoryzacji ani fałszywych ambicji. Jest to teza, z której wynikają następstwa w realizacji, rodzą konsekwencje w metodzie pracy. W ujęciu tradycyjnego teatru np. dekoracja spełnia często funkcję jedynie ilustracyjnego tła.
Przy izolacji wewnętrznej scenografa realizuje się przedstawienie. Scenograf jest tam projektantem tworzonych sukienek i ubiorów. Dla całego zespołu aktorów rzecz kończy się także na formie zamówienia, zlecenia i wykonawstwa, zadania zawężonego. Ongiś nie przypisywano teatrowi roli odkrywczej w sztuce – a odtwórczą. Uzależniony zastaną historyczną konwencją, ograniczony ramami profesji, teatr napotyka trudności w wyzwoleniu koncepcji odkrywczych. Czy zadaniem teatru jutra będzie nadal realizacja cudzych myśli i cudzych utworów?
W rozumieniu zadań teatru organicznego aktorstwo i scenografia mogą stanowić wartości przedstawienia oddzielonych od reszty działań jakimi jest akcja i ruch, gest, gra całą postacią, a nie tylko i przekazującą tekst. Aktor może tu współrealizować życie sceny i warunkować je również swoją myślą, a reżyser wytyczać kierunki działań. Często propozycja myślowo-formalna zawarta w zamyśle realizatora-animatora-reżysera bywa wypaczana przez niezrozumienie lub niewłaściwe wykorzystanie przez aktorów nie przygotowanych do gry zbiorowej. Zuboża to przedstawienia i pozbawia widza naturalnej funkcjonalności dzieła, choć była zamysłem słusznym i celowym.
„Dzianie się” sceniczne winno stać się dla widza uzmysłowieniem sobie tego, co w nim samym wymaga wyzwolenia. Jest trwającym sensem, którego kierunek sugeruje teatr jako zespół wraz z autorem spektakli. Plastyk organizuje odrębnie świat sceny, reżyser wypowiada go, własnymi znakami akcji, aktor działaniami, nie imitującymi życia dosłownie. Świat nie zawężony miejscem i czasem określonego historycznego faktu ale uniwersalistycznie poszerzany, jest wyrażany zdarzeniami na poły metafizycznymi, postaciami często diabolicznymi.
Odkrywanie nieznanych rejonów świata jest dostrzegalne w całym systemie przeobrażeń gry i przestrzeni wybiegającej poza iluzyjny charakter sceny i przedstawienia. Przestrzeń tu to teren akcji, jest pewnego rodzaju uniwersalnym forum, nie tylko mieszkaniem czy plenerem. Forum jest miejscem wybranym, przestrzenią typu otwartego, emanującą, aktywną nawet ingerującą wartością przedstawienia, tworzącą ciągle zmienną aurę spektaklu – seansu gry.
Tak pojęta rzeczywistość teatralna nie musi zawierać cech dekoracji architektoniczno-fragmentarycznej, fasadowej czy umownej, ale winna stać się materią procesu. Wywodzi się z abstrakcyjnego myślenia, stąd często klimat pewnej tajemniczości – dziwności, niedopowiedzenia. Teatr artystyczny ma prawo posługiwać się własnymi środkami wyrazu, niezależnie od zalecanych mu przez autora sztuki „didaskaliów”, nie w nich bowiem upatruje najwłaściwszą formę przekazu aktu twórczego, do którego ma prawo. Tak pojęta nowa figuracja teatru oparta na odrębnej estetyce, i obserwacji zjawisk wprowadza w miejsce dawnego inscenizatora, a „dzisiejszego reżysera i dekoratora animatora przedstawienia”, którymi – w epoce dominanty obrazu i ruchu – coraz częściej staje się w Polsce człowiek z wyobraźnią, artysta malarz.
Słowo żyje w strukturze tego teatru równoczesną jego wielością. Jest w nim naturalną koniecznością, ale nie może być poddane patetyczną formą deklamacji. Staje się wówczas puste, odarte z materii życia. Ten bardzo istotny środek przekazu uzależniony od kreacji aktorskiej może być zamieniony na głos, dźwięki.
W takim ukształtowaniu słowo, rekwizyt, ruch i dźwięk stanowią nierozerwalną całość. Niekiedy przedmiot lub dźwięk niosą znaczenia, poprzez które można niejednokrotnie wyrazić więcej, niż da się to powiedzieć słowem. Elementy mogą zmienić tu swoje funkcje, aktor stać się „dekoracją” lub chwilowo znakiem plastycznym nie potrzebującym wytłumaczenia dosłownego.
Taki teatr otwarty to poetyckie wizje obszaru, w którym ma się rozegrać dramat istot ludzkich, to rzeczywiste miejsce spiętrzeń i wyobrażeń artystycznych.
Jego egzystencję warunkować będzie autentyczność czasoprzestrzennego dziania się w formach znaczących i zmiennych, o sile odmiennego oddziaływania, w którym trwać będzie proces nieustannego powstawania i rozpadu form zmagających się sił kreacji i destrukcji.