Sztuka widzenia

Niedawno Teatr w Nowej Hucie obchodził 10-lecie swego istnienia. Dyrektorem tej placówki, a równocześnie reżyserem i scenografem, jest od kilku lat wybitny artysta-plastyk, Józef Szajna. Do niego też zwróciliśmy się z prośbą o kilka słów wypowiedzi na temat „wczoraj i dziś” Teatru Ludowego.

W ciągu minionego dziesięciolecia odbyło się łącznie 60 premier, od Krakowiaków i górali Bogusławskiego (była to pierwsza sztuka na naszej scenie) do Misterium Buffo Majakowskiego, wystawionego z okazji jubileuszu. Z liczby tej blisko połowa (29 sztuk), to utwory polskich twórców — klasyków i współczesnych. Przedstawienia nasze obejrzało 880 tys. widzów; przypuszczalnie już w przyszłym roku obchodzić będziemy następny jubileusz — z okazji milionowego widza.

À propos frekwencji. W jakim stopniu TV zagraża teatrowi?

Każda scena ma swoją publiczność i jeśli teatr ma coś do powiedzenia „dywersyjna” działalność telewizji jest wtedy mało skuteczna. Dotyczy to wszystkich teatrów i to nie tylko w Polsce. Telewizja nie zastąpi teatru, tak jak teatr nie zastąpi telewizji.

Istnieje opinia, że o popularności teatru decyduje repertuar i zespół aktorski...

To dopiero połowa prawdy. Rzeczą niezmiernie ważną jest sceniczny kształt wystawionej sztuki. Nawet świetny zespół położyć może doskonałą sztukę.

Repertuar Teatru Ludowego zasadza się na łączeniu utworów współczesnych z klasyką, ale z klasyką, która może odnosić się do naszych czasów, do dzisiejszych problemów i spraw. Teatr nasz pragnie działać w sensie poznawczym i artystycznym, podług możliwie najwyższych wymagań, tych stawianych sobie i tych, które stawia się widowni. Mamy poczucie odpowiedzialności za czas i miejsce, w którym pracujemy i chcemy pracować. Poczucie takiej odpowiedzialności nie może jednak wyrażać się w ustępstwach na rzecz łatwizny. Zdobywanie nowego widza jest w tym wypadku rozumiane, jako zdobywanie jego umysłu i wrażliwości dla spraw niełatwych. Łatwe bowiem są małe kłamstwa i wielkie banały. Teatr Ludowy chce być teatrem, zgodnym ze swoim czasem. Tak w sensie ideowym, jak artystycznym. Chce być teatrem współczesnym z powszedniej swojej praktyki. W naszym miejscu i czasie najistotniejszą rzeczą jest współczesność, historia nas otaczająca i przez nas wszystkich formowana. Teatr stara się o niej mówić zarówno słowami Gogola i Szekspira, jak i współczesnych. Stara się mówić współczesnym językiem teatralnym.

Mówiło się niegdyś „teatr Skuszanki”, mówi się dziś „teatr Szajny”. Czy oznacza to zmianę artystycznych założeń teatru?

Nie. Kierunek repertuarowy i założenia artystyczne są takie same. Nasz teatr miał i ma ambicje — jak już powiedziałem — być teatrem zaangażowanym, demaskatorskim, sceną współczesnych spraw i problemów. Zmienił się, być może, sposób wypowiedzi. Uważam, iż bardzo ważną rolę przeobrażenia funkcji sceny ma do spełnienia plastyka. Oczywiście, nie zastąpi ona aktora i tekstu, ale kryje w sobie olbrzymie możliwości wydobycia ze sztuki tego, czego nie da się wyrazić słowem. Teatr jest także sztuką widzenia. Najpierw reżysera i scenografa — później widowni.

W bieżącym roku Teatr Ludowy gościł we Florencji. Jakie są Pana wrażenia?

Uczestniczyliśmy w festiwalu sztuk antywojennych. To bardzo interesująca i potrzebna impreza. Pokazaliśmy Puste pole Tadeusza Hołuja — utwór o tematyce oświęcimskiej. Publiczność i prasa wysoko nas oceniła.

Jakie pozycje obejrzymy w nowym sezonie teatralnym?

Mamy w planach Brechta, Moliera, Kafkę, Różewicza i Słowackiego.

Czego chciałby Pan życzyć teatrowi i sobie?

Zaplecza dla warsztatów i mieszkań dla aktorów. I, dla tych ostatnich, oczywiście, dużo zdrowia.

INFORMACJE

AUTOR

rozm. Zbigniew Buczek

ŹRÓDŁO

„Żołnierz Wolności” 1966, nr 11, 14 stycznia

DATA

14 January 1966

DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ

SKAN