Malarz, scenograf, reżyser Józef Szajna
Kim jest Józef Szajna: malarzem, scenografem, reżyserem? W każdej z uprawianych przez siebie dyscyplin wykazuje swą własną niepowtarzalną indywidualność twórczą. Być może, że jest to artysta kontrowersyjny: kształt plastyczny, jaki nadaje utworom scenicznym, wybija się na pierwszy plan, absorbuje uwagę widza, czasami nawet rywalizuje z tekstem sztuki. W niektórych widzach budzi zachwyt, w innych tak jak wszelkie nowatorstwo, sprzeciw. Mieszka stale w Krakowie. W drodze do Anglii zatrzymał się na krótko w Warszawie. Korzystamy ze sposobności przeprowadzenia z nim migawkowej rozmowy:
Za kogo uważa się pan sam przede wszystkim: za plastyka, scenografa czy reżysera?
To się nie da rozdzielić. Teatr jest dyscypliną autonomiczną. Scenograf nie powinien ograniczać się do roli ilustratora. Uprawiam, jeśli tak można powiedzieć, samowolę artystyczną: poprzez negację dążę do afirmacji. Zasada dwoistości towarzyszy mi w sztuce. Praca w teatrze jest skomplikowana. Przy wyborze sztuki do opracowania jej kształtu scenicznego kieruję się możliwościami przetasowania środków artystycznych.
Z jakimi teatrami współpracuje pan najchętniej?
Rozpocząłem pracę artystyczną — po ukończeniu krakowskiej ASP — w Opolu, potem zostałem dyrektorem teatru w Nowej Hucie, współpracowałem z Krystyna Skuszanką.
Jakie sztuki odpowiadają panu najbardziej?
Przytoczę kilka tytułów, z pamięci: Puste pole Hołuja, Rewizor Gogola, Łaźnia Majakowskiego.
A za granicą?
Ostatnio — na Belgradzkim Festiwalu Teatralnym Akropolis Wyspiańskiego — współpraca z Grotowskim.
Nasza rozmowa prowadzona jest w pośpiechu, skrótami — dziś jeszcze przecież wyjeżdża pan do Anglii — może kilka słów o planach na przyszłość?
Najbliższa premiera — w marcu 1971 — to Faust Goethego, z naciskiem na problematykę samego Fausta, bez potrzeby odwoływania się do metafizyki Mefista. Przedstawienie, które reżyseruję, zostanie skrócone do dwóch godzin.
Ostatni pański sukces, godny odnotowania — to ekspozycja w pawilonie polskiej plastyki na tegorocznym Biennale w Wenecji. Pańska aranżacja przestrzenna Reminiscencje doczekała się bardzo pochlebnej oceny w prasie włoskiej. Nawiązuje tematycznie do martyrologii oświęcimskiej.
Od tych wspomnień uwolnić się trudno — kończy naszą rozmowę Józef Szajna — więzienia, obozy, ucieczki, próby przedostania się przez zieloną granicę, Oświęcim. Buchenwald... Takie przeżycia muszą znaleźć miejsce — choćby nawet wbrew woli artysty — w jego ekspresji malarskiej.
Jeszcze słówko po powrocie z Anglii: Jakie dalsze plany wyjazdów zagranicznych?
Razem z Hasiorem mamy wyjechać do Stanów Zjednoczonych: Nowego Jorku i do San Francisco.