Szajna we Florencji
Przyjechałem do Florencji już po występach Teatru Studio, zresztą z innej okazji. Mogłem tylko posłuchać ech sukcesu Dantego Szajny na tegorocznych Rassegna Internationale dei Teatri Stabili, co tłumaczy się mniej więcej na Międzynarodowy Festiwal Teatrów Stałych. Przymiotnik stały — polskiemu czytelnikowi może wydać się niepotrzebny, idzie tu jednak o teatry ustabilizowane w instytucje w przeciwieństwie do zmiennych zespołów, których mnóstwo działa na Zachodzie. Słuchałem więc ech, ale przywiozłem też dokumentację bardziej konkretną: jedenaście recenzji w dziennikach z całych Włoch (na prasę periodyczną trzeba jeszcze poczekać). Recenzje są — jak na naszą praktykę — w rozmiarach ogromne, do tego sążniste tytuły na pięć szpalt, obszerne „główki” wybijające główne myśli, często fotografie. Takie są widocznie zwyczaje w prasie włoskiej. A może dlatego, że uznano Dantego za wydarzenie specjalne.
Szajna otworzył tegoroczne Rassegna w mieście, w którym Dante się urodził i mieszkał do czasu wygnania. Tu w Bibliotece Medicich pozostało 180 jego rękopisów; we wspaniałym Duomo poeta na fresku Domenica di Michelino objaśnia swą Boską komedię na obrazach piekła, czyśćca i nieba z wieżami florenckimi w tle; muzeum poświęcone Dantemu upamiętnia jego dzieło; wybudowano nawet rzekomy dom Dantego na ruinach budynków należących, być może, niegdyś do rodziny Alighierich; niedaleko stąd w kościele św. Małgorzaty podobno brał on ślub; trzy pomniki, co prawda niezbyt udane, przypominają Dantego na wielkim placu Santa Croce, w kościele Santa Croce i w Uffiztach.
Nic dziwnego, że światowa prapremiera — tak to wszędzie podkreślano — widowiska o Boskiej komedii we Florencji musiała stwarzać nastrój wydarzenia. Równocześnie zaś była nie byle jakim ryzykiem dla twórców przedstawienia z obcego kraju, bo gdzież znaleźć odbiorców (i krytyków) bardziej wyczulonych na dzieło największego poety Włoch, niż właśnie tutaj. I Szajna zwyciężył. Przyjęcie przez publiczność znakomite, zamiast przewidzianych dwóch trzeba było dać trzy przedstawienia. Wszystkie recenzje bez wyjątku bardzo pozytywne, często entuzjastyczne, niekiedy spierające się o szczegóły. Same tytuły mówią wiele: Podróż w głąb życia („Avvenire”), Dante w piekle żyjących („Corriere della Sera”), Wieczna wędrówka człowieka („La Natione”) Dante na nowo odnaleziony przez Polaka Józefa Szajnę („l'Unita”), Dante pielgrzym Apokalipsy („Paese-Sera”), Dante „okrutny” widziany z Polski („Momento-Sera”), Pielgrzymka egzystencjalna („Avanti”).
Na ogół krytycy zgodnie zobaczyli w tej wizji piekła, czyśćca i nieba „długą i wieczną wędrówkę człowieka przez życie” — jak pisze krytyk „La Nazione” Paolo Emilio Poesio, dodając bardzo istotne stwierdzenie: „Ale w odróżnieniu od tylu nadużyć, przynajmniej u nas, gdzie profanacja tekstów klasycznych, jak się zdaje, stała się sportem narodowym, Szajna odczuł z głębokim szacunkiem wartości poematu”.
Recenzje opisują obszernie przedstawienie zwracając uwagę na piękno poszczególnych scen, na ich siłę wizjonerską. Jak pisze Arnaldo Mariotti w „Il Popolo” w recenzji zatytułowanej: Dante totalny ale przewrotny — jest to „owoc teatru pełnego, w którym wszystkie elementy takie, jak obrazy i gesty, słowa i muzyka, światła i efekty zmierzają do wyciągnięcia widza z topieli, w której autor go pogrążył”. Jeden z najpoważniejszych krytyków włoskich Roberto de Monticelli pisze w „Porriere della Sera”: „Byliśmy świadkami czegoś w rodzaju współczesnego przedstawienia sakralnego, historii Każdego, który zstąpił w nasz świat”. Większość krytyków zachwyca się też grą aktorów, szczególnie często wymieniani są z uznaniem: Herdegen, Milewska, Antoni Pszoniak.
Jedyny poważniejszy zarzut krytyczny — spotkałem się z nim także w ustnych relacjach — dotyczył tekstu symultanicznego tłumaczenia fragmentów Boskiej komedii. Szajna oparł się na strzępach przekładu Edwarda Porębowicza i do tego dostosował rytm przedstawienia. Poszczególnych wersetów nie dało się zastąpić odpowiednikami oryginału, trzeba było z powrotem tłumaczyć z polskiego na włoski. I właśnie ten tekst włoski raził — w słuchawkach — swoimi prozaizmami i drętwotą.
Polska fala teatralna, jaka przeszła przez prasę włoską z racji występów Teatru Studio we Florencji, warta jest odnotowania. Dodajmy do tego kilkanaście artykułów i zapowiedzi, które ukazały się w ciągu miesiąca przed rozpoczęciem Rassegni i prapremierą Dantego w dniu 20 kwietnia. A w ogóle można powiedzieć, że tegoroczny festiwal florencki odbywa się pod znakiem Polski. Zaczął go Szajna, zakończy w dniach 14-17 maja (4 przedstawienia) teatr Ateneum z Ameryką Kafki w reżyserii Jerzego Grzegorzewskiego. Znamy nieprzeciętne walory tego przedstawienia, możemy więc przypuszczać, że i ono odniesie sukces we Florencji. Czego bardzo życzymy. A co było między tymi polskimi początkiem i końcem? O tym wypadnie, poinformować innym razem.